Był już późny wieczór i panował półmrok. Szła nabrzeżem stacji Orbitium, wzdłuż stalowoszarych hangarów okalających ją pierścieniem. Znajdowała się w części przeznaczonej dla mniejszych statków kosmicznych. Po swojej prawej stronie miała krawędź. Jeżeli ktoś spojrzałby w dół, o ile można tutaj było mówić o górze i dole, zobaczyłby lekko drgające gwiazdy. Drgania wywoływało pole energii stanowiącego granice lokalnej ekosfery - dalej była już tylko próżnia. Stacja Orbitium nie była duża - miała wielkość małego, kilkutysięcznego m
Był już późny wieczór i panował półmrok. Szła nabrzeżem stacji Orbitium, wzdłuż stalowoszarych hangarów okalających ją pierścieniem. Znajdowała się w części przeznaczonej dla mniejszych statków kosmicznych. Po swojej prawej stronie miała krawędź. Jeżeli ktoś spojrzałby w dół, o ile można tutaj było mówić o górze i dole, zobaczyłby lekko drgające gwiazdy. Drgania wywoływało pole energii stanowiącego granice lokalnej ekosfery - dalej była już tylko próżnia. Stacja Orbitium nie była duża - miała wielkość małego, kilkutysięcznego m