Istotnie, wszyscy jesteśmy wciąż więźniami naszych własnych błędów, często pozostajemy duchowo sobie obcy. Byłbym skłonny powiedzieć jeszcze więcej: jesteśmy przede wszystkim więźniami naszych wyznaniowych doktryn, różnic i rozbieżności. Oznacza to, że istnieje pewien rodzaj zniewolenia przez doktrynę. Nie waham się myśleć, że w ciągu minionych wieków chrześcijaństwo stawało się coraz bardziej doktrynerskie. Troska o zachowanie wierności wobec doktryny przesłaniała często samego ducha Ewangelii Chrystusa. Czy nie świadczą o tym
Istotnie, wszyscy jesteśmy wciąż więźniami naszych własnych błędów, często pozostajemy duchowo sobie obcy. Byłbym skłonny powiedzieć jeszcze więcej: jesteśmy przede wszystkim więźniami naszych wyznaniowych doktryn, różnic i rozbieżności. Oznacza to, że istnieje pewien rodzaj zniewolenia przez doktrynę. Nie waham się myśleć, że w ciągu minionych wieków chrześcijaństwo stawało się coraz bardziej doktrynerskie. Troska o zachowanie wierności wobec doktryny przesłaniała często samego ducha Ewangelii Chrystusa. Czy nie świadczą o tym