Dzieci, które już to umieją, siedzą albo stojąc podskakują w łóżkach. Skoro ktoś wchodzi na salę, odwracają głowy i patrzą bardzo poważnie; im mniejsze - tym poważniej. Ze wzroku, w którym nie ma jeszcze żadnego urojenia, żadnego ludzkiego zamiaru, przebija ostra surowizna bytu, sama jego tajemnicza i rozpaczliwa zasada. Tego wzroku tak prawie nie można znieść, jak oczu umarłych albo jak tropikalnego słońca. Ten wzrok jest zbyt prawdziwy.
Dzieci, które już to umieją, siedzą albo stojąc podskakują w łóżkach. Skoro ktoś wchodzi na salę, odwracają głowy i patrzą bardzo poważnie; im mniejsze - tym poważniej. Ze wzroku, w którym nie ma jeszcze żadnego urojenia, żadnego ludzkiego zamiaru, przebija ostra surowizna bytu, sama jego tajemnicza i rozpaczliwa zasada. Tego wzroku tak prawie nie można znieść, jak oczu umarłych albo jak tropikalnego słońca. Ten wzrok jest zbyt prawdziwy.