Przez okno wpadało skądś trochę chybotliwego światła, które myszkowało po pokoju. Siódmy przewracał się z boku na bok i powoli wszystkie myśli doczesne zaczęły płowieć, opadać gdzieś w dół, jakby na dno ziemskiego piekła. I wtedy znowu zaczął myśleć, że myśli. Że myśli o sobie myślącym i że trwać to będzie w nieskończoność, już na zawsze będzie myśleć, widzieć siebie, czuć siebie bez chwili przerwy, bez momentu odpoczynku, bez końca, bez końca.
Przez okno wpadało skądś trochę chybotliwego światła, które myszkowało po pokoju. Siódmy przewracał się z boku na bok i powoli wszystkie myśli doczesne zaczęły płowieć, opadać gdzieś w dół, jakby na dno ziemskiego piekła. I wtedy znowu zaczął myśleć, że myśli. Że myśli o sobie myślącym i że trwać to będzie w nieskończoność, już na zawsze będzie myśleć, widzieć siebie, czuć siebie bez chwili przerwy, bez momentu odpoczynku, bez końca, bez końca.