Głosy, ludzie, światło i ciemność, hałas i cisza, posiłki o smakach takich i owych, następstwo pór roku za oknami - zlewało mu się to wszystko w jedną ciepłą, kleistą breję, która zatapiała go w powolnych przypływach, zalepiała szczelnie zmysły.
Głosy, ludzie, światło i ciemność, hałas i cisza, posiłki o smakach takich i owych, następstwo pór roku za oknami - zlewało mu się to wszystko w jedną ciepłą, kleistą breję, która zatapiała go w powolnych przypływach, zalepiała szczelnie zmysły.