(...) studiowałam w Warszawie. Miałam tam kompleksy. Wmówiłam sobie, że muszę chodzić na te wszystkie spektakle i wernisaże, być ze wszystkim na bieżąco, żeby mi siano z butów nie wystawało. No więc chodziłam, bywałam. Ale mnie to miasto przywaliło, za duże było. I do tego, co było najgorsze, strasznie mnie tam irytowało, że cokolwiek zrobisz, nikt tam tego nie zauważy, nic to nie znaczy. A dla człowieka jest ważne, żeby cokolwiek znaczyć.
(...) studiowałam w Warszawie. Miałam tam kompleksy. Wmówiłam sobie, że muszę chodzić na te wszystkie spektakle i wernisaże, być ze wszystkim na bieżąco, żeby mi siano z butów nie wystawało. No więc chodziłam, bywałam. Ale mnie to miasto przywaliło, za duże było. I do tego, co było najgorsze, strasznie mnie tam irytowało, że cokolwiek zrobisz, nikt tam tego nie zauważy, nic to nie znaczy. A dla człowieka jest ważne, żeby cokolwiek znaczyć.