Szła po ubitym, twardym pisaku, a świat wyglądał, jakby ktoś go umył.
Czy wiesz, że morza i oceany, że rzeki i jeziora, że wszystkie wody opływające ziemię są ze sobą połączone i że jeżeli chcesz dotrzeć dokądkolwiek na świecie, możesz po prostu ruszyć przed siebie i trafisz tam, dokąd zmierzasz? Tak mi powiedziała mama. Tu kończy się świat. Tu zaczyna się podróż.
Jesteśmy ostatnią wyspą, na której ludzie mówią językiem porozumienia i wierzą w przedwieczną mądrość. Porozumiewają się z niebem i morzem. Muszą.
Sasza mówi językiem ludzi stąd. Jeśli zechce, żebyś ją rozumiała, zrozumiesz ją z łatwością. Doceń to. Jeżeli ludzie z wyspy nie chcą, żeby ktoś ich rozumiał, nikt ich nie zrozumie. Taki to język. Magiczny.
Moja mama mówi, że nasz świat jest tylko światem, który jesteśmy w stanie sobie wyobrazić. Że niewyobrażone nie istnieje.
Najstarsi ludzie wyspy naprawdę wierzyli w smoki i w ich opiekę.
Niebezpieczeństwo, którego się spodziewasz, nie jest tak groźne, jak atak znienacka.
Dla Matyldy Japonia nie była Krajem Kwitnącej Wiśni ani góry Fudżi. Dla Matyldy Japonia była krajem smoków. Znała wszystkie legendy o nich, na marginesach w zeszytach rysowała japońskie smoki i węże morskie.
Szła po ubitym, twardym pisaku, a świat wyglądał, jakby ktoś go umył.
Książka: Srebrny smok