Po kamiennych schodkach zeszła kobieta, sądzącpo wyglądzie, dobiegająca czterdziestki,o indiańskich rysach, ciemnych oczachi rozłożystych biodrach. Na jej twarzy wciąż tliły sięwspomnienia po młodzieńczej urodzie.
Masz rację, architekt tego przybytku musiał miećwyjątkowo parszywe życie
Ludziska łazili doniej ciągle, chociaż dobrze przepowiadała jedyniepogodę i to tylko dlatego, że cierpiała nareumatyzm i łupało ją w kościach przed deszczem
Gdybym była chrześcijanką, to bym sięprzeżegnała
Przemyśleć, dobre sobie, znaczy bywa tusporadycznie”
Nic się tutaj nie dzieje, ludzie sąbezbarwni i ograniczeni konwenansami.
Wydaje im się, żemieszkańcy tego miasta codziennie jeżdżą naBroadway albo robią zakupy u Tiffany’ego.
Zwykli ludzie chodzą dopracy, tłoczą się w metrze, a gdy wracają do swoichdomów, rzadko je opuszczają. Chociaż, nie powiem,kochałam Nowy Jork. Ale
Ja widziałabym cię raczej w roli amantafilmowego. Jesteś taki przystojny…
To najbardziej mdła postać w tej opowieści. Bezcharyzmy, polotu, nudziarz kompletny.
Zauważyła, że pod płaszczykiemrozpieszczonego przez życie młodzieńca kryje siębardzo interesujący człowiek.
Po kamiennych schodkach zeszła kobieta, sądząc
po wyglądzie, dobiegająca czterdziestki,
o indiańskich rysach, ciemnych oczach
i rozłożystych biodrach. Na jej twarzy wciąż tliły się
wspomnienia po młodzieńczej urodzie.
Książka: Długa droga do domu