A Siódmy niósł jeszcze pod powiekami oczu ten skrawek peronu stacyjki pod Wilnem, grudniowy brzask z rumianą łuną na wschodzie, to znaczy nad lesistą krawędzią stoku, za którym była Górna Kolonia. Minął pochlapane wapnem bryły węgla, co go wożono na ścięty lutym mrozem front wschodni pod Leningradem albo Smoleńskiem, i zobaczył między urwiskiem peronu a szyną, w puchu śnieżnym zagrzebany bezkształtny tłumok ciemnej odzieży i rudą sierść chłopca nazywanego przez kolegów "miedzianą główką". Z boku wyciekła niewielka kałuża jaskr
A Siódmy niósł jeszcze pod powiekami oczu ten skrawek peronu stacyjki pod Wilnem, grudniowy brzask z rumianą łuną na wschodzie, to znaczy nad lesistą krawędzią stoku, za którym była Górna Kolonia. Minął pochlapane wapnem bryły węgla, co go wożono na ścięty lutym mrozem front wschodni pod Leningradem albo Smoleńskiem, i zobaczył między urwiskiem peronu a szyną, w puchu śnieżnym zagrzebany bezkształtny tłumok ciemnej odzieży i rudą sierść chłopca nazywanego przez kolegów "miedzianą główką". Z boku wyciekła niewielka kałuża jaskr