Jakby co, to Radek jest wolny - oznajmiła konspiracyjnym szeptem. - Och, rozumiem, ale ja... - Poza tym jest dobry w łóżku. Nie krępuj się. Serio. - Żywia! - Sława nie mogła uwierzyć w zachowanie koleżanki. - No co? Wiem, co mówię. Sprawdziłam.
O, cholera jasna! Poczułam, że robi mi się gorąco. Jakiż on jest przystojny! To powinno być zabronione. Tacy mogą być tylko aktorzy i piosenkarze, których nie da się dotknąć. Bo ja miałam wielką ochotę go dotknąć.
Każdy ma w sobie pierwiastek zła. Ludzie bez skazy nie istnieją.
- Pasujesz do swojego konia - palnęłam rozpaczliwie, byle tylko zmienić temat. Od razu pożałowałam swoich słów. A jednak istnieją granice poniżenia, których jeszcze nie przekroczyłam. - Słucham? - zdziwił się. - Chodzi mi o to, że obaj jesteście potężni - brnęłam dalej. - Dobrze, przyjmę to jako komplement.
Normalnie zaszczyt mnie kopnął. Ciągle mam siniaka na tyłku...
Widzę, że coś ci leży na wątrobie. Chyba tłusta kolacja, którą mi przygotowałaś - miałam ochotę zripostować, ale się powstrzymałam.
Okazało się, że w piwnicy swojej willi posiada całkiem niezły sprzęt do tropienia i zabijania upirów. Miała w swoich zbiorach między innymi sieć z cienkich żeliwnych kółeczek, mnóstwo pistoletów, noży, toporów i maczet (tak, maczet), a także sporo sprzętu do tortur, którego nie powstydziliby się średniowieczni łowcy czarownic i hiszpańska inkwizycja razem wzięci. Gdy Mieszko wszedł do jej piwnicy, miał minę zachwyconego dziecka. A na widok średniowiecznego dwuręcznego miecza prawie zaczął podskakiwać z radości.
Na bogów, nie wmówicie mi, że Mieszko jest nieśmiertelnym władcą Polan...[...] - Czyli co? Teraz mam mówić do ciebie per "Wasza Wysokość"? Bo wiesz, wysoki to ty jesteś, ale...
Jedno można śmiało powiedzieć o Słowianach – umiemy się dobrze bawić.
Poczułam się głupio. Było mi przykro, że go uderzyłam. Na dodatek trafiłam w skroń. Mogłam mu zrobić krzywdę. Opuściłam rękę z latarką. - Przepraszam - powiedziałam, odsuwając się. - Nie szkodzi. Gdybym miał złe zamiary, i tak z łatwością bym się uwolnił i cię złapał. Niemniej jednak to dobrze o tobie świadczy, że chociaż usiłowałaś się bronić. Przestało mi być przykro, że go uderzyłam.
Ptaki wesoło śpiewały, a słońce pokazało się na niebie w pełnej krasie. Piękny dzień na bezczeszczenie zwłok.
Jakby co, to Radek jest wolny - oznajmiła konspiracyjnym szeptem. - Och, rozumiem, ale ja... - Poza tym jest dobry w łóżku. Nie krępuj się. Serio. - Żywia! - Sława nie mogła uwierzyć w zachowanie koleżanki. - No co? Wiem, co mówię. Sprawdziłam.
Książka: Szeptucha