Nadal utrzymuję, że moje dzieła drukowane należą do publiczności i każdy może robić z nimi, co mu się podoba. Ale moje życie prywatne i zdjęcie mojej twarzy należą do mnie jednego i do końca będę ich bronił. (...) Myślałby kto, że przy takiej masie ludzi żyjących w tym kraju, gotowych, jak się zdaje, zapłacić każdą cenę, żeby się dostać do gazet, pozwolą przynajmniej jednemu facetowi być na tyle wariatem i ekscentrykiem, że tego nie chce.
Nadal utrzymuję, że moje dzieła drukowane należą do publiczności i każdy może robić z nimi, co mu się podoba. Ale moje życie prywatne i zdjęcie mojej twarzy należą do mnie jednego i do końca będę ich bronił. (...) Myślałby kto, że przy takiej masie ludzi żyjących w tym kraju, gotowych, jak się zdaje, zapłacić każdą cenę, żeby się dostać do gazet, pozwolą przynajmniej jednemu facetowi być na tyle wariatem i ekscentrykiem, że tego nie chce.