Widok był szokujący. Beck leżał na plecach w poprzek zawalonego schronienia, wstrząsany konwulsyjnymi drgawkami. Miał ohydnie spuchniętą twarz, a nos i policzki pokryte czarnymi jak atrament plamami głębokich odmrożeń. Wichura zwiała z niego obydwa śpiwory, był więc wystawiony na dwudziesto-stopniowy mróz. Mając poodmrażane ręce, nie był w stanie naciągnąć na siebie śpiworów ani też zasunąć zamka u wejścia do namiotu.
Widok był szokujący. Beck leżał na plecach w poprzek zawalonego schronienia, wstrząsany konwulsyjnymi drgawkami. Miał ohydnie spuchniętą twarz, a nos i policzki pokryte czarnymi jak atrament plamami głębokich odmrożeń. Wichura zwiała z niego obydwa śpiwory, był więc wystawiony na dwudziesto-stopniowy mróz. Mając poodmrażane ręce, nie był w stanie naciągnąć na siebie śpiworów ani też zasunąć zamka u wejścia do namiotu.