Dawniej, w czasach dworskich, było w zwyczaju, że człowiek się usprawiedliwiał, gdy liczbę istniejących książek powiększał o jedną. Ale zaraz potem spieszył z uzasadnieniem, dlaczego właściwie wcale nie musi się usprawiedliwiać. Nowe dzieło miało zapełnić lukę. Wynajdowało sobie lukę, wskakiwało na nią i za każdym razem powtarzał się cud: luka się zapełniała. Pustka doznawała kolejnej znacznej straty.
Dawniej, w czasach dworskich, było w zwyczaju, że człowiek się usprawiedliwiał, gdy liczbę istniejących książek powiększał o jedną. Ale zaraz potem spieszył z uzasadnieniem, dlaczego właściwie wcale nie musi się usprawiedliwiać. Nowe dzieło miało zapełnić lukę. Wynajdowało sobie lukę, wskakiwało na nią i za każdym razem powtarzał się cud: luka się zapełniała. Pustka doznawała kolejnej znacznej straty.