Marian stał w przedpokoju z rękami w kieszeniach i patrzył na mnie oczami bez wyrazu. Zza jego pleców oskarżycielsko spoglądali teściowie. Zastygłam jak sarna złapana w światła reflektorów. O, szlag. Kawaleria przybyła. Żeby tam kawaleria! Husaria! Niemal słyszałam gniewny szum skrzydeł oddziałów szykujących się do ataku.
Marian stał w przedpokoju z rękami w kieszeniach i patrzył na mnie oczami bez wyrazu. Zza jego pleców oskarżycielsko spoglądali teściowie. Zastygłam jak sarna złapana w światła reflektorów. O, szlag. Kawaleria przybyła. Żeby tam kawaleria! Husaria! Niemal słyszałam gniewny szum skrzydeł oddziałów szykujących się do ataku.