Nad trawnikiem zawisła kula ognia, przeraźliwie jasna, wżerająca się w ciemność nocy jak żywe stworzenie. Kula była ogromna, tak ogromna, że Meggie była przekonana, iż za chwilę wszystko tutaj stanie w płomieniach- trawa, leżak i sam Smolipaluch. Ale ten obrócił się wokół własnej osi niby tańczące dziecko i wypluł drugą kulę ognia. Wyrzucił ją wysoko w niebo, jakby chciał podpalić gwiazdy. Potem zapalił drugą pochodnią i przesunął płomieniami po obnażonym ramieniu. Był szczęśliwy jak dziecko bawiące się ze swoim ulubieńcem. Ogie
Nad trawnikiem zawisła kula ognia, przeraźliwie jasna, wżerająca się w ciemność nocy jak żywe stworzenie. Kula była ogromna, tak ogromna, że Meggie była przekonana, iż za chwilę wszystko tutaj stanie w płomieniach- trawa, leżak i sam Smolipaluch. Ale ten obrócił się wokół własnej osi niby tańczące dziecko i wypluł drugą kulę ognia. Wyrzucił ją wysoko w niebo, jakby chciał podpalić gwiazdy. Potem zapalił drugą pochodnią i przesunął płomieniami po obnażonym ramieniu. Był szczęśliwy jak dziecko bawiące się ze swoim ulubieńcem. Ogie