(...) nie lubiłem być zaskakiwany, nawet wtedy gdy miało to na celu sprawienie mi większej przyjemności, odczuwałem je jako przemoc, jako podpatrzenie, rozpoznanie mojej słabości, a nawet wtargnięcie poza granice samopoczucia, gdzie się na ogół człowiek siebie już nie spodziewa, lecz gdzie każdy jest już domysłem, czyimś osądem, wyobrażeniem czyimś, a więc mimo woli sobą.
(...) nie lubiłem być zaskakiwany, nawet wtedy gdy miało to na celu sprawienie mi większej przyjemności, odczuwałem je jako przemoc, jako podpatrzenie, rozpoznanie mojej słabości, a nawet wtargnięcie poza granice samopoczucia, gdzie się na ogół człowiek siebie już nie spodziewa, lecz gdzie każdy jest już domysłem, czyimś osądem, wyobrażeniem czyimś, a więc mimo woli sobą.