Nie spuszczajcie nas z oczu w stepie, który otwiera się za zoną nieskończonością marszczącego się jak fale morza śniegu przesypującego się z miejsca na miejsce w wietrze sucho i szeleszcząco w stepie, który wiosną tak samo sucho i szeleszcząco kołysać się będzie nieustającym ruchem fal zielonych i płowych traw rozbijających się o kępy ostów i burzanu, wynurzające się z tych traw jak samotne wyspy, gdzie moja pogruchotana kolbą czaszka wypełniona teraz zaschłą gliną wciąż krzyczy jak oszalała: Nie zostawiajcie mnie w spoko
Nie spuszczajcie nas z oczu w stepie, który otwiera się za zoną nieskończonością marszczącego się jak fale morza śniegu przesypującego się z miejsca na miejsce w wietrze sucho i szeleszcząco w stepie, który wiosną tak samo sucho i szeleszcząco kołysać się będzie nieustającym ruchem fal zielonych i płowych traw rozbijających się o kępy ostów i burzanu, wynurzające się z tych traw jak samotne wyspy, gdzie moja pogruchotana kolbą czaszka wypełniona teraz zaschłą gliną wciąż krzyczy jak oszalała: Nie zostawiajcie mnie w spoko