Miasteczko leżało ciche i beznadziejne, spowite mgłą i mżawką jak żałobnym kirem.Nie mogło się zdecydować, czy jest miastem, czy wsią i najwyraźniej umierało. Sprawiało wrażenie, że zbudowano je już w stanie śmierci klinicznej. Ulice były pełne dziur, w chodnikach ani jedna płyta nie była cała ani prosto położona. Wszystko, co metalowe, było zardzewiałe i krzywe, co drewniane było złamane, co pomalowane obłaziło z farby.
Miasteczko leżało ciche i beznadziejne, spowite mgłą i mżawką jak żałobnym kirem.Nie mogło się zdecydować, czy jest miastem, czy wsią i najwyraźniej umierało. Sprawiało wrażenie, że zbudowano je już w stanie śmierci klinicznej. Ulice były pełne dziur, w chodnikach ani jedna płyta nie była cała ani prosto położona. Wszystko, co metalowe, było zardzewiałe i krzywe, co drewniane było złamane, co pomalowane obłaziło z farby.