Położyłam się twarzą do dołu w trawie i nie czułam jej. Chętnie leżałabym pod spodem obojętnie martwa, ale i żyłam tak piekielnie chętnie. Chciałam się wypłakać, a zamiast łez dostałam ataku śmiechu. Dobrze, że ziemia brzmi głucho, wyśmiałam się do upadłego. Kiedy wstałam, byłam tak pusta, jak już dawno mi się nie zdarzyło.
Położyłam się twarzą do dołu w trawie i nie czułam jej. Chętnie leżałabym pod spodem obojętnie martwa, ale i żyłam tak piekielnie chętnie. Chciałam się wypłakać, a zamiast łez dostałam ataku śmiechu. Dobrze, że ziemia brzmi głucho, wyśmiałam się do upadłego. Kiedy wstałam, byłam tak pusta, jak już dawno mi się nie zdarzyło.