Za wsią rozpościerała się tundra. Z drzew zostały tylko skarlałe modrzewie, które przy najlżejszym dotyku osypywały się deszczem złotych igieł. Piękno czaiło się pod stopami, w puszystej kołderce mchów, wrzosów, porostów i grzybów. Pod koniec września, tuż przed pierwszym śniegiem, roślinność lśniła patyną w barwach bursztynu i szkarłatu. Wiatr ledwie ją muskał. Skupiska czerwonych i granatowych owoców - jagód, jeżyn i żurawin - zwieszały się z pędów, które przybrały rubinowy odcień, w kępach nieznanych mi porostów, rozwijały się
Za wsią rozpościerała się tundra. Z drzew zostały tylko skarlałe modrzewie, które przy najlżejszym dotyku osypywały się deszczem złotych igieł. Piękno czaiło się pod stopami, w puszystej kołderce mchów, wrzosów, porostów i grzybów. Pod koniec września, tuż przed pierwszym śniegiem, roślinność lśniła patyną w barwach bursztynu i szkarłatu. Wiatr ledwie ją muskał. Skupiska czerwonych i granatowych owoców - jagód, jeżyn i żurawin - zwieszały się z pędów, które przybrały rubinowy odcień, w kępach nieznanych mi porostów, rozwijały się