Z budynku wymaszerował dziarskim krokiem wysoki oficer SS w czarnym jak sadza mundurze. Jeszcze nigdy nie widziałem tak wspaniałego stroju. Na dumnym zwieńczeniu czapki lśniła trupia główka i skrzyżowane piszczele, kołnierz zdobiły znaki podobne do błyskawic. Czerwona opaska z butnym znakiem swastyki przecinała rękaw. Oficer, dzwoniąc obcasami o beton dziedzińca, podszedł do rannego. Zakrwawiona, pokaleczona głowa uniosła się z takim trudem, jakby ważyła tonę. Oficer odsunął się. Jego twarz znajdowała się teraz w słońcu i urzeka
Z budynku wymaszerował dziarskim krokiem wysoki oficer SS w czarnym jak sadza mundurze. Jeszcze nigdy nie widziałem tak wspaniałego stroju. Na dumnym zwieńczeniu czapki lśniła trupia główka i skrzyżowane piszczele, kołnierz zdobiły znaki podobne do błyskawic. Czerwona opaska z butnym znakiem swastyki przecinała rękaw. Oficer, dzwoniąc obcasami o beton dziedzińca, podszedł do rannego. Zakrwawiona, pokaleczona głowa uniosła się z takim trudem, jakby ważyła tonę. Oficer odsunął się. Jego twarz znajdowała się teraz w słońcu i urzeka