Pamiętam swoją zazdrość, która mnie wtedy oślepiała. Odszedłem po omacku, niesiony egoizmem, myśląc o sobie, o swojej ranie, o urażonej dumie, tak jakby ta duma była mi do czegokolwiek potrzebna, jakbym mógł się na niej później wesprzeć, przytulić lub chociażby poprosić, by zjadła ze mną kolację.
Pamiętam swoją zazdrość, która mnie wtedy oślepiała. Odszedłem po omacku, niesiony egoizmem, myśląc o sobie, o swojej ranie, o urażonej dumie, tak jakby ta duma była mi do czegokolwiek potrzebna, jakbym mógł się na niej później wesprzeć, przytulić lub chociażby poprosić, by zjadła ze mną kolację.