Istnieją dwa rodzaje arcydzieł. Są takie klasyczne książki, potworne i boskie zarazem jak Moby Dick, Wichrowe Wzgórza albo Frankenstein, ale i takie, w których pisarz wydaje się nasycać słowa żywą energią, pierze Czytelnika niczym w pralce i wyżyma go, a potem rozwiesza do wyschnięcia na sznurze. To są książki miażdżące.
Istnieją dwa rodzaje arcydzieł. Są takie klasyczne książki, potworne i boskie zarazem jak Moby Dick, Wichrowe Wzgórza albo Frankenstein, ale i takie, w których pisarz wydaje się nasycać słowa żywą energią, pierze Czytelnika niczym w pralce i wyżyma go, a potem rozwiesza do wyschnięcia na sznurze. To są książki miażdżące.