Jakże powoli chodziliśmy! Z jakim rozkosznym uczuciem marnotrawstwa nadużywaliśmy tego odcinka czasu! Lata bowiem dzieciństwa upływały w szczelnym świecie tykających zegarów i punktualnych dzwonków, w którym każda minuta strofowała za marnotrawstwo, a dla dziecka spóźnionego, biegnącego przez ulicę z burczącym ze strachu żołądkiem, niepunktualność była jak najbardziej tajemniczym i najstraszniejszym z grzechów. Teraz, na zakręcie, który dzielił nas od dorosłości, odkrywaliśmy, że czas jest czarnym bezkresem nieskończenie odradzając
Jakże powoli chodziliśmy! Z jakim rozkosznym uczuciem marnotrawstwa nadużywaliśmy tego odcinka czasu! Lata bowiem dzieciństwa upływały w szczelnym świecie tykających zegarów i punktualnych dzwonków, w którym każda minuta strofowała za marnotrawstwo, a dla dziecka spóźnionego, biegnącego przez ulicę z burczącym ze strachu żołądkiem, niepunktualność była jak najbardziej tajemniczym i najstraszniejszym z grzechów. Teraz, na zakręcie, który dzielił nas od dorosłości, odkrywaliśmy, że czas jest czarnym bezkresem nieskończenie odradzając