Ludzie i drzewa rozstępowały się przede mną jak ściany ciemnego tunelu, a ja zmierzałam szaleńczo ku jasnemu punktowi przyświecającemu mi w oddali, ku kamyczkowi rzuconemu w studnię, ku słodkiemu białemu dziecięciu, skulonemu w matczynym łonie.
Ludzie i drzewa rozstępowały się przede mną jak ściany ciemnego tunelu, a ja zmierzałam szaleńczo ku jasnemu punktowi przyświecającemu mi w oddali, ku kamyczkowi rzuconemu w studnię, ku słodkiemu białemu dziecięciu, skulonemu w matczynym łonie.