Rządy, jakie sprawuje nade mną fatalne wyobrażenie, "upływającego czasu" nieustannie rozpoławiającego moją egzystencję na "przyszłość" i "przeszłość" ostrzem "teraźniejszości", stopniowo słabną, gdy z biegiem lat pojmuję, że to nie czas rządzi mną, lecz ja rządzę czasem, czasem jako sposobem, w jaki prezentuję sobie samego siebie i nadaję postać (formę) swojemu doświadczeniu.
Rządy, jakie sprawuje nade mną fatalne wyobrażenie, "upływającego czasu" nieustannie rozpoławiającego moją egzystencję na "przyszłość" i "przeszłość" ostrzem "teraźniejszości", stopniowo słabną, gdy z biegiem lat pojmuję, że to nie czas rządzi mną, lecz ja rządzę czasem, czasem jako sposobem, w jaki prezentuję sobie samego siebie i nadaję postać (formę) swojemu doświadczeniu.