A w środku sklepienia żeber, które obejmował nogami, biło z czyjejś woli ciemne, umięśnione serce, pulsowała krew, przesuwały się trzewia w masywnych, silnych konwulsjach, i także z czyjejś woli, a potężne kości ud, kolana, golenie i ścięgna rozciągały się jak cumy i pęczniały na powrót, rozciągały i pęczniały, i znów rozciągały własną siłą i czyjąś wolą, okryte, zasłonięte przed wzrokiem pochwą ciała, a kopyta drążyły studnie w porannej mgle tuż nad ziemią, a głowa obracała się to w jedną, to w drugą stronę, a wielkie spienion
A w środku sklepienia żeber, które obejmował nogami, biło z czyjejś woli ciemne, umięśnione serce, pulsowała krew, przesuwały się trzewia w masywnych, silnych konwulsjach, i także z czyjejś woli, a potężne kości ud, kolana, golenie i ścięgna rozciągały się jak cumy i pęczniały na powrót, rozciągały i pęczniały, i znów rozciągały własną siłą i czyjąś wolą, okryte, zasłonięte przed wzrokiem pochwą ciała, a kopyta drążyły studnie w porannej mgle tuż nad ziemią, a głowa obracała się to w jedną, to w drugą stronę, a wielkie spienion