My także niemal w przeddzień ewakuacji stanęliśmy przed księdzem. W normalnym życiu można by to uznać za szaleństwo, ale tutaj wszystko działo się w przyspieszonym tempie, uczucia wybuchały z jakąś niebywałą siłą, a miłość i śmierć stawały się codziennością.
My także niemal w przeddzień ewakuacji stanęliśmy przed księdzem. W normalnym życiu można by to uznać za szaleństwo, ale tutaj wszystko działo się w przyspieszonym tempie, uczucia wybuchały z jakąś niebywałą siłą, a miłość i śmierć stawały się codziennością.