Siedzący przed nim Gryfoni powstali jak jeden mąż, zwróceni twarzami nie do niego, ale do Ślizgonów. Potem wstali Puchoni i prawie w tym samym momencie Krukoni, wszyscy plecami do Harry'ego, wszyscy wpatrzeni w Pansy Parkinson, a Harry wzruszony ujrzał wynurzające się spod peleryn i rękawów różdżki.
Siedzący przed nim Gryfoni powstali jak jeden mąż, zwróceni twarzami nie do niego, ale do Ślizgonów. Potem wstali Puchoni i prawie w tym samym momencie Krukoni, wszyscy plecami do Harry'ego, wszyscy wpatrzeni w Pansy Parkinson, a Harry wzruszony ujrzał wynurzające się spod peleryn i rękawów różdżki.