W twoich oczach lśni sfora tropikalnych słońc. W twoim ciele tkwi kolczasta obręcz. Weź się w garść, bracie! Wysuń pazury, naostrz nóż, nie potakuj, nie gadaj, nie współczuj, nie patrz. Pozwól oddalić się całej swojej nostalgii, wszystkim tym przykrym drobiazgom, zaczynaj codziennie od nowa, od porodu. I odzyskaj swój płomień, kiedy cicho, niepostrzeżenie trącane, zabrzęczą struny gitary, kiedy zagra uliczna katarynka, kiedy poczujesz, że otoczyły cię wszystkie twoje wspomnienia i że widzisz je jasno. Odzyskaj tylko swój płomień
W twoich oczach lśni sfora tropikalnych słońc. W twoim ciele tkwi kolczasta obręcz. Weź się w garść, bracie! Wysuń pazury, naostrz nóż, nie potakuj, nie gadaj, nie współczuj, nie patrz. Pozwól oddalić się całej swojej nostalgii, wszystkim tym przykrym drobiazgom, zaczynaj codziennie od nowa, od porodu. I odzyskaj swój płomień, kiedy cicho, niepostrzeżenie trącane, zabrzęczą struny gitary, kiedy zagra uliczna katarynka, kiedy poczujesz, że otoczyły cię wszystkie twoje wspomnienia i że widzisz je jasno. Odzyskaj tylko swój płomień