W zamierzchłej przeszłości modliłam się do świętych. Poruszały mnie ich skromne początki: swego czasu byli ludźmi z krwi i kości, a osiągnęli świętość. Osiągnęli ją inaczej niż Jezus. I w odróżnieniu od Jezusa odczuwali na własnej skórze, czym jest utrata nadziei, złamanie przysięgi czy zranione uczucia. Moją ulubienicą była święta Teresa - ta, która wierzyła, że wielka miłość może najzwyklejszego śmiertelnika przenieść w świat wyższej duchowości. Ale od dawna już się nie modlę. Życie potrafi nam uświadomić - za pomocą boleśnie wy
W zamierzchłej przeszłości modliłam się do świętych. Poruszały mnie ich skromne początki: swego czasu byli ludźmi z krwi i kości, a osiągnęli świętość. Osiągnęli ją inaczej niż Jezus. I w odróżnieniu od Jezusa odczuwali na własnej skórze, czym jest utrata nadziei, złamanie przysięgi czy zranione uczucia. Moją ulubienicą była święta Teresa - ta, która wierzyła, że wielka miłość może najzwyklejszego śmiertelnika przenieść w świat wyższej duchowości. Ale od dawna już się nie modlę. Życie potrafi nam uświadomić - za pomocą boleśnie wy