Temu odległemu aniołowi, tam w górze, który mi towarzyszy...
Ilekroć jakiś przestępca kończył ze sobą, nie zapłaciwszy za swoje zbrodnie, Vic odczuwał wściekłą ochotę, by rzucić to wszystko w diabły. Takie porażki - a to właśnie była porażka, a to jedna z większych - były dla niego niczym cios nożem w samo serce.
Niektórych drapieżców tak trudno złapać dlatego, że wyglądają zupełnie zwyczajnie.
Choć człowiek zwany Podróżnikiem siedział za kratami, wciąż prześladował ją jak cień, przyczajony za każdym oddechem, za każdym mrugnięciem. Był jej czarnym ludem.
Nie była w stanie wytrzymać z jednym facetem przez trzy miesiące - a co dopiero żyć dziewiętnaście lat w jednym akwarium.
Temu odległemu aniołowi, tam w górze, który mi towarzyszy...