W rzeczy samej, ta smutna sytuacja, fakt, iż poważnie zastanawiamy się nad eutanazją, świadczy tylko o niemal całkowitym zaniku wartości duchowych. Ludzie nie znajdują żadnego oparcia w sobie i żadnej inspiracji wokół siebie. Taka sytuacja byłaby nie do pomyślenia w społeczności tybetańskiej, gdzie umierający mają oparcie w naukach, o których rozmyślali przez całe życie i które przygotowały ich na śmierć - wszystkie niezbędne punkty odniesienia i siłę wewnętrzną. Ponieważ zdołali nadać znaczenie swemu życiu, wiedzą też, jak
Jest naturalne poczucie "ja" - sprawiające, że myślisz "jest mi zimno, jestem głodny, idę" itd. - samo w sobie neutralne. Nie prowadzi ani do szczęścia, ani do cierpienia. Potem jednak pojawia się idea, że "ja" jest czymś stałym, trwającym przez całe życie, niezależnie od wszelkich zachodzących w tobie zmian psychicznych i fizycznych. Przywiązujesz się do idei "ja", bycia "sobą", "osobą", do "mojego" ciała, "mojego" imienia, "mojego" umysłu i tak dalej. Buddyzm uznaje istnienie continuum świadomości, ale zaprzecza istnieniu
Więcej