Jeśli opowiadamy tak, jakbyśmy cwałowali konno po polu, wyrzucając tylną nogą naszego konia raz kapustę ze skiby, raz buraki, to zachowujemy się tak skandalicznie bynajmniej nie dlatego, by pszczeli rój tego wszystkiego, co wiemy i co mamy do powiedzenia, pozbawił nas ostrości wiedzenia i zwykłej nam skądinąd powagi kroku i postawy, lecz jedynie i wyłącznie gwoli linii powietrznej, po której zmierzamy do naszego właściwego celu.
Na miejscu nie zbudowanego gniazda, które pochłonęłoby wszystkie słomki, na skalistym dnie osobowości tworzy się grota zawierająca jezioro naszej nagromadzonej mądrości. Ani jednej jego kropli nie zużyto na spryskiwanie ukochanych kwiatów. Dlatego niczego nie brak: cały świat widzi siebie i widzę ja w tym zwierciadle. Tak jest, świata i nasze fundamenty wznoszą się wyraźnie widoczne ku powierzchni, niby fundamenty zatopionego przez morze miasta, i wystarczy zaczerpnąć - oczywiście spokojną dłonią - by wydobyć wszystko, c
Więcej