Wymarły las - wiersz
Jedne jeszcze stoją zastygłe, w niemej pozie.
Tkwią od dziesiątków lat w tym samym miejscu,
ale nie przyciągają już powabem swych zielonych
konarów. Nie nucą już w swych tętnicach żadnej
pieśni. Odsłaniają tylko spróchniałe kości,
patrząc bezwiednie przed siebie.
Inne powalone wiekiem przez okrutną naturę,
leżą dookoła z rozrzuconymi szeroko ramionami
i palcami zastygłymi od bólu. Ich kości też
próchnieją powoli na miękkim dywanie mchu.
Idę przez ten cmentarz, mijam dzieciństwo,
młodość, tak zwany wiek średni. Widzę już to,
czego wielu nie chce zobaczyć.
Huragan ogromny złapał swe kolejne ofiary
i targa nimi oszalały z wściekłości.
Powala bezbronne konary, wyrywa z ziemi
ich korzenie.
Wymarły las już ich nie potrzebuje. Stoi
pogodzony ze swym przeznaczeniem
na tej ziemi, z której wyrastał przez lata
i pił życiodajne soki. Teraz tylko kładzie
na niej swoje martwe szczątki i przytula
zastygłą w grymasie twarz.
z tomiku: Wiersze sowiogórskie. Progres, Pieszyce 2007
Dodany: 2014-04-10 23:47:53