Wieża na Wielkiej Sowie - wiersz
Od stu lat spogląda
z najwyższej góry wyniosła
i majestatyczna
pozwala też turystom
wdrapać się na siebie aby
mogli podziwiać
te same bajeczne widoki.
Kiedyś w niełasce
okaleczona przez wichry
i deszcze
jak staruszka chyliła się
ku ziemi
wbiegaliśmy na nią
po zniszczonych schodach
mijając po drodze
uśpione w jej zakamarkach
duchy przeszłości
kiedy wracaliśmy do domu
zostawała sama
jak nocny stróż czuwający
na posterunku.
Dzisiaj w nowej białej szacie
ma u boku młodszą siostrę
pomagającą w komunikacji
wokół stoły ławy latarnie
kilka kamer
patrzy na nią nieustannie
inne rozglądają się
po okolicy.
A kiedy ostatni wędrowca
żegna się z nią wieczorem
i schodzi z wielkiej góry
odwiedzają ją
lisy dziki sarny i jelenie
no i oczywiście
sowy
imienniczki i gospodynie
tych pięknych sędziwych gór.
z tomiku: Na początku były góry. Progres, Pieszyce 2012