TOCZY SIĘ BÓJ - wiersz
1.
Smierć
wciąż się rodzi
z ciężkiej i obojętnej nocy.
Czekamy, by jabłkiem pachniała
i schnącym sianem.
Czasami
jej światło jak błysk komety
przemyka do innych światów
o których nic nie wiemy.
Zdarza się też
ze w oczach ten sam blask
niezrozumiały że drżą kolana
i oddech staje kością w gardle
tak tak,
czasami dowiadujemy się,
że sen na swej fali wyrzuca
niepotrzebny mu pomiot.
Czy to już kształt?
czy jeszcze słowo?
2.
Być może kiedyś wyłoni się ze mnie
słowo, które przybierze kształt, i już więcej
nie bedę kłamał, i dręczył siebie. W lustro
już nie będę patrzył jak na obcego. Być może.
Ale
nim to się stanie, muszę walczyć ze sobą.
W tej walce każdy fortel, każda zdrada, i każda
ciężko wypracowana amnezja - ścierają
się ze sobą. Dobry Boże!
nie wołam ciebie, bo wciąż
podróżujesz na osiołku w ciemnej materii niebytu,
i słuch twój nagi i bezbrzeżnie samotny w tej ciszy.
Lecz pozwól, że mimo to będę o tobie tak mówił.
Nie wołam ciebie, bo poza retoryką,
gdy ciebie nie ma,
gdy szminka opadnie -
widać jak toczy się bój o słowo, które
chce przybrać kształt.