szanty na lato (hej) - wiersz
Hej Łódź 04.11.2011
(szanty)
Mój pierwszy w życiu rejs A
Na starej łajbie „Hej” E
Nic więcej w nazwie nie miała D, A
Na Heju starość pachniała A
Bo krypa wieki miała E
Lecz na wodzie się trzymała D , A
Stare wanty liny też zmurszałe były A ,E
Pokład trzeszczał śruby podgniły D, A
Lecz krypa wciąż pływała A
Bo żagle nowe miała E
Uszyte przez śliczną Lili. D
Ref Och Lili wypływam w pierwszy rejs E, fis
Gotowy jest już Hej postawić żagle białe D, A
Och Lili czy wiatr nie porwie je E, fis
Nie skruszą morskie fale D, A
Za sterem bosman stał
Długie wąsy miał
Na Heju pływał od dziecka
Za pan brat z rumem był
Ze sztormów sobie kpił
Wciąż na nas gromko wrzeszczał
Ruszać się gamonie
Bo piekło was pochłonie
Na rei zawiśnie czyjaś głowa
Liny w rękach trzeszczały
Nogi z wysiłku drżały
I znowu żagle łopotały
Ref........
Dopadł nas sztorm wielki
W pół drogi do Dunkierki
Odwrotu już nie było
Fale nad Hejem się przelewały
Maszty pod wiatrem się uginały
Ubranie miałem w strzępach
W kubryku kucharz zupę warzył
Chwilę później miał ją na twarzy
Tak fala była wielka
Godzin minęła chwilka
W bulaju już Dunkierka
I żagle wytrzymały
Ref..
Och Lili skończyłem pierwszy rejs
Gotowy jest już „Hej” wypłynąć wnet do domu x 2 M. Pęciak