Stek bzdur - wiersz
jak rozróżniać twarze kiedy padają pomniki
a ze wschodem słońca przychodzi najczarniejsza z nocy
profilaktycznie można połknąć jakąś "smoczą kulkę"
i z kolorowych plam poskładać coś na podobieństwo
afrykańskiej maski w przeciążeniu czternaście G
piękno policzków na potylicy
wytrzeszcz postępujący w miarę zadziwiania się
tym czym jesteśmy "każde gówno śmierdzi"
fiołkami lub winem owocowym o smaku płynu do naczyń
przepchajmy ten niewydolny układ pokarmowy
który tak bezlitośnie nas trawi
a jakże to manifest - do nikogo
do następcy t(y)ronu do starego sternika
do pana z sekstansem i pani z filiżanką brazylijskiej małej czarnej
i wszystkich porzuconych potępionych zostawionych na pastwę losu
niewiernych maluczkich
bo ci wielcy już dawno nie tutaj