Sen - wiersz
Wczorajszej nocy znów mi się śniłaś.
W rajskim ogrodzie samotna byłaś.
Ja się wcieliłem w rolę Adama,
abyś w tak pięknym miejscu nie była sama.
Ty ujrzawszy mnie w mig się wypłoszyłaś
i nagość swego ciała w cieniu drzew ukryłaś.
Choć cię nie widziałem,czułem twoją bliskość.
Słyszałem bicie serca,liczyłem na pomyślność.
Wyciągnąłem więc dłoń w twoją stronę
i przyklęknąłem ,jak mężczyzna,
który prosi o rękę swoją przyszłą żonę.
Podchodziłaś powoli,trochę się wahałaś.
Lecz gdy się zbliżyłaś,dłoń mi swoją dałaś.
Kiedy mnie dotknęłaś,przeszyły mnie dreszcze.
Tak cudownej kobiety nie spotkałem jeszcze.
Twoja delikatność i twoja uroda,
były niczym jedwab i źródlana woda.
Uśmiechnęłaś się do mnie,po czym drogę wskazałaś.
Szliśmy po niej oboje,aż się zatrzymałaś.
Byliśmy w ogrodzie,gdzie owoców wiele.
A po między drzewami szatan w węża ciele.
Zrozumiałem wtedy,po co tam przyszliśmy.
Jednak już to znałem,więc i twoje myśli.
Gdy mi jabłko dawałaś,skosztować nie chciałem.
Nawet tobie,gdy chciałaś od ust odbierałem.
Wiedziałem bowiem co się stanie,gdy to uczynimy.
I do jakiego świata oboje powrócimy.
Zaproponowałem więc tobie,coś zupełnie innego.
Coś,czego jeszcze nie znałaś,choć to coś pięknego.
Przytuliłem cię mocno,całowałem i czule pieściłem.
Więcej nie zdołałem uczynić,gdyż się obudziłem.
Lecz dobrej myśli będę i myślę,że dziś w nocy,
gdy księżyc nam zaświeci,uczynię co w mej mocy...