Rozmyślania ciecia w deszczu - wiersz
Cieć śpi w bramie z miotłą w dłoni bo zamiatać nie ma czego,
przecież nie ma sensu ruszać niedopałka rzuconego;
Śni o czasach mu dalekich, kiedy z kumplem na brzeg rzeki
podpatrywać biegł panienki
albo chować w krzakach szatki
gdy te z wody wychodziły
straszny rwetes w krąg czyniły
zasłaniając swoje wdzięki;
Nagle go wyrywa z drzemki
zasłyszany tekst piosenki;
to rezerwa wraca z woja
i już: „nie płacz matko moja”;
ja do ciebie lekkim krokiem i na rauszu,
na wysokim
Cieć z tęsknotą miotłę bierze
przecież kiedyś był żołnierzem!
Oficerki miał nowiuśkie co świeciły się jak szklanki
gdy po wyjściu z koszar biegł czym prędzej do kochanki.
Łza się w oku zakręciła na wspomnienie o wojaczce,
dzisiaj miotła i szufelka, w pustym łóżku zimne ranki,
…
Na sygnale mknie karetka, ktoś się rodzi lub umiera
tak się przecież kręci życie, los nas do swej gry wybiera.
Kręci się więc karuzela, ktoś z niej wypadł?
jego sprawa
inni wsiądą bez obawy, taka śmieszna ta zabawa!!!
Wiruj, wiruj karuzelo, kręć się w swym szalonym pędzie
kto z was złapie się kurczowo jeszcze chwilę tu pobędzie.
Innym, co nie mieli szczęścia
przyjdzie wypaść poza koło
a tam bieda, nie ma pracy i ogólnie
niewesoło…
…
a w pogodzie żadnej zmiany
Krajobraz wciąż zapłakany...