Rejs - wiersz
Żeglowaliśmy wspólnie
Nieopodal naszego żółtego domku
Który zdobiły białe delikatne kwiatki
Swoim kształtem
Przypominały czterolistną koniczynę
Na niebie nie było żadnej chmurki
Szklana tafla wody emanowała spokojem
A złote słońce z nutką czerwieni
Przebijało się przez szare zasłonki
Zapełniając próżnię
Pachnącego konwaliami pokoju
Przemoczeni do ostatniej nitki
Wracaliśmy do naszego azylu
Trzymając się za dłonie
Aby narzucić na siebie biały ręcznik
I podziwiać na tarasie migoczące gwiazdy
Konsumując przy tym słodkie czerwone wino
Jak pośród kolorowych kartek
Baśni dla dzieci
Chichotaliśmy godzinami
Podmuch wiatru zawsze był nam łaskawy
Popychając postawione do pionu żagle
Brakuje mi tego zwyczajnego życia
Jeszcze na ziemi byliśmy w niebie
Daleko od cywilizacji pełnej etykiet
Chaosu i emocjonalnych barier
Które zburzyły już wiele mostów
Teraz samotnie przekroczyłeś niebieski próg
Czekając na mnie delikatnie dotykając
Cienkich strun złotej harfy
Jakby każda z nich miała symbolizować
Sekundę spędzona ze mną
Każdy hymn opowiada inny dzień
Z tej samej historii
W Szmaragdowym lesie
Wąskie ścieżki
Którędy przechodzi mgła
Nieopodal jeziora
A wokół gęste zarośla
Na których latem przesiadują motyle
W kolorowej sukience
Zmierza kobieta
Wzdłuż jeziora
Pewnym krokiem
Unosi dłonie
Ku grafitowemu niebu
Delikatnie uchyla usta
Mdleje
Upada
Wprost do zimnej wody
Budzą się fale jeziora
Zanurzając w sobie
Powłokę duszy
Ona też z kimś żeglowała
Podziwiała zachód słońca
Zbierała muszelki na plaży
Każdą z nich ozdabiała polnymi kwiatami
Ona też ufała gwiazdom
Także kochała
Zbyt mocno
Klaudia Gasztold