Reglamentacja - wiersz
22 października godz. 10:00
Na płocie rozwiany bluszcz
niczym płonące fale.
Nadal tak dmie,
że nawet praca wzięła wolne.
Zagubiony w nicnierobieniu
lustruję wzrokiem pusty parking.
Zdziwienie siedzące obok
z niedowierzaniem kiwa głową.
Potrącony myślami długopis
postawił kropkę nad i
Machnąłem ręką
i tak niewielki pożytek z tego drapaka.
Chciał może spytać - I co dalej ?
Ale nie wierzę w jego dobre chęci.
Przeciąg przewrócił niezapisaną kartkę
niczym wyrzut sumienia.
Zakipiała woda.
Może mocna kawa
sprowadzi mnie na ziemię.
Cuda przecież nie istnieją.
Najpopularniejsze wiersze
Inne wiersze tego autora
Video Player is loading.