"MacioRA..." - wiersz
.
przelew fali _kolebka morskiej dali _wacha
kołysze ocean _nadejść pośpiechem tajfun
wiatru chłodny płozą tnie pragnienie szwem
bibelot strachu dreszczem szczytowań _a sen
nijakim wiru pobliżem _jaskrą przyszłych oka
widzeń _burzy płaskowyżem na koryt trafiony
piorunem pień _mchu zieleń skryje dawną tajni
skamieline _wspomnień bliskich i martwych
rodzinną imprezą westchnień _niewróci nigdy
z tamtym żaden dzień _i chętnie klątwe wezwe
tęczy pogode przezroczystym duchem jeszcze
butlą lampy powietrzem _naleje napełnie szkło
rozpryskane - ciepło wibruje _rozpali puhnięcie
kichą wywleczonyh zasadniczo krajobrazów
skalną ręką miar - przyciemnie tła horyzont bo
mary wszelkie wypędzi morsko mokry wapień
jaskinia piachem zasypie dziure _kruszywem
cieni długich doświadczeń _stalaktytu bryłe
ciemną beznadzieją planowanie wycofuje na
szarpiący odrodzenia pochwami przyrodzeń
orynamenta narzędzi _tkam zapchaną wnęke
pajęczynami niepokoju _koralami rosy kłade
maskowania wypełnień _zastygłe gdy pęka
szkli łze śmierci _epoka mędrca _galopuje
najwyższym wiatrem ptak szybuje wolnosci
nisko trucizna pruje żygami spienionej fali
oddal kwaśne myśli.czysty galop wiary mami
górskim pasmem nadzieji _zanikiem bezmiar
gnije pęknięciami słabości _okruchami lęku!
("Maciora..." 21.X.2023 ZeBrA_k)
.