Król niczego - wiersz
spowici płomieniami zaślepienia
haniebny hołd oddają i pokłon
w ich oczach piekło
Króla
w purpurę przywdziewają
jeszcze cierń na uwieńczenie
to Twoja korona
Królu Niczego
wypaczone umysły obłąkańców wiodą
poprzez mroki ich martwych dusz
w zaślepieniu torują
drogi ku potępieniu
a ich instynkty są ślepe i głuche
Życie staje się wyblakłe
a jakże daleko jeszcze do świtu
gdy to w punkcie agonii
Golgotą nazwanym
zamkną mu oczy
teraz jeszcze łzy jak drogocenne perły
w nich lśnią
jak cień błąka się w swoich myślach
nieodległą już widząc przyszłość
i mnie
przez czasu pryzmat
co to jak Judasz
zdradziecki pocałunek na policzku składam
co jak Piotr
po trzykroć się go zapieram
i nie z bojaźni bynajmniej
w bólu z mych oczu płyną łzy
gorzkie są me dni
i uciekam sam od siebie
brzydząc się tym co we mnie
tak wielu Cie nie zna
tak wielu nie chce znać
Królu bez królestwa
W cierniowej koronie Królu
Królu niczego
Złam moją wolę ogniem i żelazem
bo cóż ja mogę sam z siebie
Swym Cyrenejczykiem mnie uczyń