Grzech - wiersz
Bez zbednej mapy i pieniędzy
trafisz do wrót mojej twierdzy.
Do swego łoża ognistego Cię zaproszę
i o bliskość Twoją poproszę.
Do nagiego przylgnę ciała,
a radość będzie to niemała.
Anielska dziecina pragnienia twe ukoi
i w doznania noc upoi.
Aż noc w dzień się zamieni,
a my nadal nocą okrążeni.
Odlecimy w swój eden
pierwszy raz lecz nie jeden.
Razem wzniesiemy się na wyżyny pożądania
i poznamy tajniki swego oddania.
Do góry polecimy do raju bram,
a tam... tylko my - sam na sam.
W ciałach splątani,
w doznaniach skąpani.
Złączeni niczym dwa krzewy,
w samym stroju Adama i Ewy.
Bo wystarczy nam negliż miłosny
i nasz uśmiech szczery i radosny.
Wraz z pocałunkami co wzajemnie ze swych ust kradniemy,
z dotykiem jak ciała w euforię wprawia, tylko my wiemy.
Bo ciała dygoczą gdy w otchłań skoczą
bez grawitacji i bez zbędnej spacji.
Bo mają już swój grzech miłości wieczny,
niezrozumiały i piekielny, lecz konieczny.
Dodany: 2013-02-07 14:47:39