Gorzkie gody - wiersz
Znowu w żyły mej nocy napływasz koszmarem,
Rozbijasz taflę nieba o brzeg samotności,
Przystań tratujesz arką pod dymu sztandarem,
To dusze spalonych ludzi mkną ku wieczności.
Dziwna słodycz w ustach, miecz twej hostii, Przeklęta,
Wbija się w podniebienie snów, owiń mnie wężem
Ciepłego nierządu. Gdy świt skończy te święta,
Krew na łóżku przypomni, że byłem ci mężem,
Czarna wdowo, zdobna welonem wiernych kruków,
Szklanymi oczy wtapiasz się w minerał bruku.
Gdy ścierwo ciał zapłonie pomników marmurem,
Znakiem to będzie, żeś żniwo zebrała, Pani.
Duszą oddychasz, a gdy orgazm, wnikasz w skórę,
Wchodzisz za paznokcie rozdrapującym rany.