Głód - wiersz
Nóż jest już ostry, spokojnie czeka
Jego właściciel już nie narzeka
Szybka powtórka, cięcie i dźganie
Nie wie, że zaraz pochlapie ubranie
Spokojny oddech i pewna ręka
Niewiele trzeba by przeciąć włókienka
Jest bardzo zimno, z ust wali para
Powoli zbliża się jego ofiara
Światła zgaszone, okna zamknięte
Kłute, szarpane czy może pchnięte
Przeszył go zimny, dreszcz bez emocji
Lepiej jak w sklepie na dobrej promocji
Ostatnie wdechy przed całą akcją
Dzisiaj to flaki będą atrakcją
Szybki cios w głowę ciężkim przedmiotem
Szybka refleksja, że mógł przecież młotem
Taśma i lina, poszła już w ruch
Cios pierwszy pada na czuły brzuch
Ból jeszcze znośni, nadzieja żyje
Po chwili krótkiej nóż ją zakryje
Leży na ziemi, oczy zmrużone
Dopuszcza myśli, że wszystko stracone
Oprawca głaszcze po jego głowie
Tego wieczoru nic już nie powie
Ciszy minuta i ruch szybki nożem
Delektuje się on, teraz krwi morzem
Jest już po wszystkim, jednak wciąż pustka
Jego dusza to wciąż biała chustka
Nic na niej nie ma, jest bez koloru
On chce ją wypełnić, nie znając sposobu
Uważaj, by nie stać się jego ofiarą
On to nazywa niewielką karą