DROGA - wiersz
chcę wrócić do domu tutaj ćmy spadają z nieba jak uwiędłe kwiatki wdeptuję je w ziemię idąc wieczorną ulicą gryzonie świateł wybiegają z krzaków chrobot myszy natarczywej myśli chcę wrócić do domu ulica pęka pode mną, przede mną chrupiąca tafla jeziora nogi rozjeżdżają się jak kry lodowe chcę tylko do domu a topię się w asfalcie deszcz wyrzuca noworodki na ulice dzieci tutaj są rozgniatane skamlą pod stopami tracąc przyszłość krople wody dłonie, wcale nie są po to aby je schwycić potykam się o krawężniki rąk słupy, garnitury, konfesjonały pomniki, ławki, dachy porzucone kawałki skóry innych wędrowców pióropusze zmagań na wojowniczym czole nieba fanfary czerwieni flagi niepokoju Bóg jak Indianin biega z dzidą opalony, mężny, w barwach wojennych celuje w planety i w zwierzynę pomiędzy nimi idę wieczorną ulicą ona zwęża się w leśną ścieżkę zarasta drzewami nocy gałęziami szaleństwa na których bujają się groteskowe klauny mijam czarownice z błyszczącymi krukami na ramionach mijam matki ze śmiercią w oczach i brzuchami z wiercącym się życiem chcę do domu tutaj larwy nie docierają do motyli sutanny zmieniają kolor w świetle neonów i swoje powołanie alfonsi noszą krzyże na owłosionych torsach staruszki obrzucają się maślanymi ciasteczkami mijam zakonnice, które chcą kochać ale kodeks im nie pozwala i prostytutki, którym kochanie zabrało godność tutaj nikt nie może znaleźć się po środku idę ulicą, która przedłuża się w nieskończoność wieczorów mijam rzeźnie, cmentarze potykam o zapach mięsa z którego tak ciężko się podnieść z którego nie da się otrzepać
Dodany: 2007-12-21 10:45:07