Dentysta - wiersz
Wczoraj miałem możność
przeżyć jak dentysta,
pocąc się i jęcząc
leczył me zębiska.
Miałem stary korzeń
jeszcze z za komuny,
rwała go dentystka
nie chcąc robić dziury?
Był tam z lat 30-ści
nie bolał, przeszkadzał,
lecz memu dentyście
w mej gębie zawadzał.
Zrobię, mówi termin
szybko się uporam,
ze mnie jest fachowiec
dyplom mam doktora.
Z duszą na ramieniu
oraz w dobrej wierze,
poszedłemm do niego
zmawiając pacierze.
Usiadłem w fotelu
gębę rozdziwiłem,
bez obawy-mówi
potrwa tylko chwilę.
Powyciągał „werkzeug”
młotki i szlifierki,
zwiałbym mu z fotela
gdyby nie „Helferki”.
Dalej nie pamiętam
bo dał znieczulenie,
w gębie miałem pustkę
w głowie otępienie.
Podając mi rękę
pożegnał wylewnie,
licząc na pochwałę
i zaliczkę pewnie.
Nawet nie spojrzałem
na piękne „Helferki”
co zrobię bez zębów
o mój boże wielki!
Dodany: 2010-02-17 04:44:46